środa, 10 sierpnia 2016

10.08.16r.

Hejka!

Ostatni raz byłam tutaj 2 kwietnia. Już szmat czasu minął od tej daty, dużo ponad 4 miesiące. Pominę już regułkę, że przepraszam, że mało tu pisze itp. Stwierdziłam, że nie ma sensu tego pisać, skoro
i tak za każdym razem muszę to powtarzać. A pisać tutaj jakiekolwiek posty i tak piszę, tylko gdy mam "wenę", jest o czym pisać, lub po prostu ktoś delikatnie mówiąc mnie zmusi. No, ale do rzeczy. 

Co u mnie? Dużo problemów zdrowotnych. W czasie, gdy mnie tu nie było zdążyłam wylądować z moimi zatokami w szpitalu. Przeleżałam tam ponad tydzień, męczyli moje żyły kroplówkami, po 6 dziennie, a pod koniec pobytu już nie mieli bardzo jak mi podawać leków przez wenflon, bo coś tam  już nie chciało "przelatywać" jak to żartobliwie mówiła jedna z moich ulubionych pielęgniarek. Te akurat trafiały mi się miłe, a i panie w pokoju, z którymi miałam przyjemność przebywać były całkiem sympatyczne. Jedynie doktor, która wykonywała mi wszystkie zabiegi i punkcje była tak cholernie miła, że szkoda gadać. Polska służba zdrowia na wysokim poziomie. Zero podejścia do pacjenta. Zero współczucia, zrozumienia. Jednak wizyta pomogła. Na jakiś czas..
Cały lipiec męczyłam się z przeziębieniami. Jak wychodziłam z jednego to wpadałam w drugie, cóż, zdrowie nie jest mi pisane jeszcze chyba. Potem wizyta kontrolna u pani laryngolog odnośnie zatok. No i jak? Oczywiście antybiotyki, kolejne, no i sterydy. Tak, pięknie, mój organizm reaguje na nie wyśmienicie. Już nie mogę się doczekać, aby je skończyć. No i odnośnie zdrowia, to chyba tyle, mam nadzieję, że uda mi się w końcu wyzdrowieć, bo ileż można?
W najbliższym czasie czeka mnie ważny egzamin! Oczywiście, mowa tu o prawie jazdy. Testy zdane, może nie za pierwszym ale zdane. Teraz wyjeździć resztę godzin i mam nadzieję zdam za pierwszym. Kciuki można trzymać, ale daty to tu nie podam haha.
Potraciłam kontakty z masą osób, z niektórymi mam dużo lepszy za to, więc nie wiem czy się cieszyć, czy nie. Skończyłam "przyjaźń". Wydaje mi się, że to akurat dobre posunięcie, aczkolwiek nie zmienia to faktu, że brakuje mi zwykłego odzywania się z tą osóbką, no ale wszystko ma swój czas. Widocznie to się tak musiało skończyć, skoro ma się sprawy ważniejsze. Druga osoba, z którą straciłam kontakt była moją motywatorką w pisaniu bloga i "ziomkiem" w sprawach siatkówki. Tak wyszło, nie będę nikogo o to obwiniać, ale i tak ją lubię, kontakt na snapie i asku mamy jakiś. 
I jeszcze jednego przyjaciela straciła, ale tutaj to nie wiem nawet jak to wyszło. Czy to był brak czasu, czy co?
Poprawił mi sie kontakt z Beatką, z którą potrafię pisać 24/7, o wszystkim Tak samo z Kinią, Patrykiem, Andzią, czy chociażby z samą moją kochaną Olą.

Jej z całego serca pragnę podziękować, że była przy mnie przez cały okres szpitalny. Siedziała przy moim łóżku jak tylko mogła, nie bała się długiego przemierzania drogi do szpitala piechotą, nie miała z tym problemu. Przychodziła, czasem tylko po to, żeby posiedzieć i pomilczeć, ale ważne, że wgl była, Potem kontakt nam  siadł chwilowo za sprawą chłopaka, ale Olcia postawiła mnie jednak na pierwszym miejscu za co jej mogę znowu podziękować. Za to ją kocham i będę z nią do końca świata i o jeden dzień dłużej. nie widziałam jej kilka dni, a już tęsknię, co to ma być. 
Sytuacja z rodzinką mi się teoretycznie poprawiła, Mam bardzo dobry kontakt z mamą, z czego jestem wręcz dumna. Moja młodsza siostra jest moją przyjaciółką. Ze starszą z dnia na dzień dogaduje się coraz lepiej. Nie potrafię się dogadać z ojcem, praktycznie nawet tego nie chce, ale to inny temat.
Zmieniłam się. Stałam się bardziej odporna psychicznie oraz fizycznie. Nie pozwalam już tak sobą rządzić jak kiedyś, mam swoje zdanie. Nie ma już malutkiej, słodziutkiej, bezbronnej Kasi. Może nie wyzbyłam się starej mnie w 100%, ale potrafię pokazać pazurki, a za swoich przyjaciół (i jednego kochanego brata) mogłabym dać sobie mordę obić. Potrafię już cieszyć się chwilą, co wcześniej mi nie wychodziło. Stałam się chyba mądrzejsza, dojrzalsza. Być może coś zaczęło do mnie docierać, nie wiem. Ale wystarczy.
A i najważniejsze. SIATKARZE SĄ NA IO W RIO. 
Aktualnie to zajmuje cały mój wolny czas i tyle w tym temacie. Po skończonych igrzyskach postaram się o tym napisać coś więcej, może to będzie dobry pomysł? 
Na koniec dorzucę kilka aktualnych zdjęć, albo chociaż z jedno z tego okresu. I standardowo cytat.



"Tkam swój czas z małych chwil, dziergam powoli minuty

Nie wyznaczyłem tras, żeby nimi iść na skróty." 













1 komentarz:

  1. I fajnie jest dowiedzieć się co u Ciebie. Dobrze, że jakoś sobie radzisz, ale jak może być inaczej ? Czekam na kolejny wpis. Może tak jak pisałaś o siatkarzach w Rio.

    OdpowiedzUsuń